sobota, września 02, 2006

eee

W sumie to chciałem tylko napisać że fajnie jest miec bloga...
Nawet jeżeli rzadko sie na nim bywa...
A jego tresci nie ociekają lepką, fluorestencyjną mazią przesłodzonych komentarzy...
Fajnie jest miec bloga chociażby po to żeby miec gdzie to napisać
I nawet jeżeli brakuje literki "si" czyli zmiekczonego s (ukłon w strone jasniejebanych purystów) to i tak miło jest że nie można powiedzieć że go nie ma m'kay?

Na razie nie mam ochoty pierdolić że wielki czerwony rak przecina mi tkanke osierdzia, ani że przeogromna motylica rozwineła sie z poczwarki tasiemca i wesoło rozrywa na strzepy resztki spalonej przez wódke wątroby. Nie wspomne też o motylach, które za szczególnie urodziwy kurort wypoczynkowy, obrały sobie brzegi Kwasów Żołądka i okolice parku krajobrazowego Dwunastnicy. Nie dowiecie sie też ze resztki makaronu i oliwek unużane w ostrym sosie pomidorowym zażarcie przedzierają sie przez zaułki jelita by skończyć jako wesoły kał, jedyna forma w tym tekscie pozbawiona jakichkolwiek przenosni czy jak to tam sie nazywa :D

Nie potrafie okreslic w jakim jestem teraz stanie.
Jestem studentem ISNS.
Ale nie wiem na ile racjonalnie podszedlem do kwestii przyszłosci...
... w jakim stopniu dalem sie poniesc emocjom i pierdolonym imaginacjom ;P

lalalalala
sunday bloody sunday
pam pam pam pam
pam pam pam pam

dobra zmęczylem sie czas spac

Brak komentarzy: